lektura ktora pasuje do wszystkiego

Co więcej, monumentalne dzieło Tolkiena wprost pokazuje trudne do rozstrzygnięcia dylematy moralne, a także siłę przyjaźni i sens poświęcenia. Im więcej czytasz, tym lepszym człowiekiem się stajesz. Dość niepokojącym faktem są ostatnie dane statystyczne, które wyraźnie pokazują, że Polacy czytają coraz mniejszą ilość Musicie to przeczytać. Pośmiać się, poznać emocje, które towarzyszą Zoji, Zobaczyć jak sobie radzi w nowym, nieznanym miejscu. Nie ma tu nudy, cały czas coś się dzieje, a zakończenie może zaskoczyć każdego czytelnika. Do wspaniała lektura dla najmłodszych, czy do czytania do snu swoim pociechom przez rodziców i dziadków. Książki od zawsze uznawane były za źródło mądrości, zawierały bowiem w sobie mnóstwo informacji, wiedzy oraz refleksji na wiele różnych tematów. Lektura książek dostarcza od zawsze ludziom wiele mądrości, mogą się dzięki nim edukować. Jednak nie tylko podręczniki czy encyklopedie mają dla człowieka wartość edukacyjną. Jasny beż – klasyczny kolor, który pasuje do wszystkiego i dodaje paznokciom elegancji. Beżowy brąz – ciepły odcień brązu, który nadaje paznokciom naturalnego wyglądu. Nude róż – delikatny odcień różu, który komponuje się z każdym typem ubioru. Jasny nude – neutralny kolor skóry, który pasuje do wszystkich karnacji. To było dawno temu, całe wieki. Drgający miraż lata trzynastolatków byłby jak milion innych dziewczęcych wakacji, gdyby nie Evie, gdyby nie nonton film bohemian rhapsody sub indo rebahin. Spis treści Córka: 1 Czary: 1 2 3 Czas: 1 2 Kobieta: 1 Marzenie: 1 Matka: 1 Ojciec: 1 Opieka: 1 Przebranie: 1 Przemiana: 1 2 Strój: 1 2 3 Święto: 1 Uroda: 1 Zabawa: 1 2 Zazdrość: 1 Kopciuszektłum. Oskar Hedemann 1Córka, Ojciec, Matka, Kobieta, ZazdrośćDawno, dawno temu… 2…był sobie pewien szlachcic, który ożenił się po raz drugi. A poślubił najdumniejszą i najbardziej wyniosłą kobietę, jaką kiedykolwiek widziano. Miała ona dwie, we wszystkim do niej podobne córki. Szlachcic ów także miał córeczkę z pierwszego małżeństwa. Była to czuła i dobra dziewczyna; dobroć tę przejęła po swojej matce, osobie najlepszej w świecie. Jeszcze nie skończyło się wesele, a już macocha zaczęła się okrutnie złościć na dziewczynkę. Nie potrafiła bowiem znieść pięknych zalet tej małej, wobec których jej własne córki wydawały się jeszcze bardziej wredne. Macocha obarczała ją więc najpodlejszymi zajęciami w domu. 3Dziewczynka musiała zmywać naczynia i czyścić schody. Sprzątała też komnaty, zarówno samej Jaśnie Pani, swej macochy, jak i jej córek. Sama spała na poddaszu, na wstrętnym słomianym sienniku, zaś jej siostry mieszkały w pokojach z parkietem, gdzie miały najmodniejsze łóżka i lustra, w których mogły się przeglądać od stóp do głów. 4Biedna dziewczyna cierpliwie znosiła wszystko i nie śmiała poskarżyć się ojcu. Pewnie by ją zbeształ[1], gdyż jego nowa żona panowała nad nim całkowicie. Kiedy dziewczyna skończyła już codzienną pracę, szła zaszyć się w kąciku, tuż, tuż przy kominku. Garnęła się jak najbliżej ciepłego ognia, aż czasem siadała w popiele. Dlatego też w tym domu przezywano ją zwykle Kocmołuszkiem. Młodsza z sióstr, która nie była tak niegodziwa jak starsza, nazywała ją Kopciuszkiem. Tymczasem Kopciuszek, chociaż marnie i biednie odziana, była stokroć piękniejsza od swych sióstr, mimo że te miały przecudowne stroje. 5Strój, Święto, ZabawaPewnego razu zdarzyło się, że syn króla wydawał bal, na który zaprosił wszystkich ważnych i szanowanych ludzi. Zaproszono więc również obydwie panienki, gdyż rodzina ta była wielce poważana w całym kraju. Czym prędzej więc obie siostry ochoczo zajęły się przymierzaniem ubrań i fryzur, w których wyglądałyby najpiękniej. Kopciuszek zaś, obarczona kolejną powinnością[2], musiała prasować ich szaty, a najgorsze było plisowanie rękawów sukienek. W domu rozmawiano tylko o tym, jak też się siostry ubiorą. 6— Ja — powiedziała starsza — włożę mój czerwony, aksamitny strój i ozdobię go na angielską modłę. 7— A ja — powiedziała młodsza — będę miała na sobie zwykłą spódnicę. Za to włożę płaszcz w złote kwiaty i diadem z diamentami, co nie ujdzie, jak sądzę, niczyjej uwadze[3]. 8Posłano po słynną modniarkę[4], żeby uszyła czepeczki z podwójną falbanką. Kazano też zakupić mankiety u znanej koronczarki[5]. Siostry wezwały Kopciuszka, aby zapytać ją o radę, gdyż wiedziano, że dziewczyna ma doskonały gust. Kopciuszek doradzała najlepiej jak mogła. Nawet zaproponowała, że ułoży im włosy, na co siostry chętnie się zgodziły. Gdy się tym zajęła, rzekły do niej: 9— Kopciuszku, a może i ty zechciałabyś pójść na bal? 10— Moje panie, pytając o to, wyśmiewacie się tylko ze mnie, niestety. Wiem przecież dobrze, że nie dla mnie ten bal. 11— No tak, masz rację. Wszyscy by się śmiali, gdyby ujrzeli, że Kocmołuch wybiera się na bal. 12Za takie słowa każdy, ale to każdy uczesałby je krzywo. Jednak nie Kopciuszek. Ona miała dobre serce, więc ułożyła im włosy pięknie i gładko. 13Przez prawie dwa dni nic nie jadły, tak były przepełnione radością. Aby zwęzić im talię, zaciskano tak mocno tasiemki gorsetów[6], że zerwano ich ze dwanaście. A córki macochy wciąż przeglądały się w lustrze. 14Marzenie, Czary, PrzemianaAż wreszcie nastał szczęśliwy dzień; panienki wyruszyły na bal, a Kopciuszek śledziła je wzrokiem tak długo, jak tylko mogła. Kiedy już znikły jej z oczu, zaczęła płakać. Widząc, jak Kopciuszek płacze, jej chrzestna matka zapytała, co jej dolega. 15— Tak bardzo bym chciała… Tak bardzo bym chciała… — i Kopciuszek zanosiła się takim płaczem, że nie mogła dokończyć zdania. 16Matka chrzestna, która była też wróżką, zapytała wtedy: 17— Pewnie bardzo chciałabyś pójść na bal, prawda? 18— Tak, ale niestety… — westchnęła Kopciuszek. 19— A czy będziesz grzeczną dziewczynką? — zapytała matka chrzestna. — Jeśli tak, sprawię, że się na nim znajdziesz. 20Zaprowadziła Kopciuszka do jej pokoju i powiedziała: 21— Idź teraz do ogrodu i przynieś mi dynię. 22Kopciuszek pobiegła natychmiast wybrać najładniejszą z dyń i przyniosła ją swojej matce chrzestnej. Nie wiedziała jednak zupełnie, w jaki sposób ta dynia pomoże jej pójść na bal. Matka chrzestna wydrążyła dynię, zostawiając tylko skórkę, po czym dotknęła ją różdżką. Wtedy dynia natychmiast przemieniła się w piękną, złotą karocę. Potem wróżka zajrzała do zastawionej przez siebie pułapki na myszy. Znalazła w niej sześć żywych zwierzątek. Poleciła Kopciuszkowi, by ta podniosła drzwi pułapki i każdą myszkę, która z niej wychodziła, dotykała delikatnie swą różdżką. Wówczas mysz zamieniała się w pięknego rumaka. Tak powstał wspaniały zaprzęg złożony z sześciu rączych koni o niezwykłym, mysioszarym umaszczeniu[7]. 23Kiedy zaś wróżka zastanawiała się, skąd wziąć stangreta[8], Kopciuszek odezwała się: 24— Zobaczę, czy w tej drugiej pułapce nie ma aby jakiegoś szczura. Mogłybyśmy z niego zrobić stangreta. 25— Masz rację — powiedziała matka chrzestna. — Idź i zobacz. 26Kopciuszek przyniosła zatem pułapkę, w której miotały się trzy duże szczury. Wróżka wybrała z nich jednego, wyróżniającego się długim, dostojnym zarostem. Kiedy dotknęła go różdżką, wnet zamienił się w grubego stangreta. A wąsy jego należały do najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek widziano. 27Wtedy wróżka rzekła do dziewczyny: 28— Idź do ogrodu, a tam, za konewką, znajdziesz sześć jaszczurek; przynieś mi je. 29Ledwie Kopciuszek przyniosła jaszczurki, wróżka od razu zamieniła je w sześciu paziów, którzy natychmiast w swoich wielobarwnych liberiach[9] dosiedli koni za karocą i stanęli za nią tak dostojnie, jakby przez całe życie nie robili nic innego. 30Wtedy wróżka rzekła do Kopciuszka: 31— No, teraz już wiesz, jak pojedziesz na bal. Cieszysz się? 32— Owszem, tak, ale jakże mam pójść na bal w moim lichym ubraniu? 33Wróżka dotknęła ją tylko swą czarodziejską różdżką, a w jednej chwili ubranie Kopciuszka zamieniło się w suknię ze złota i srebra, całą lśniącą od klejnotów. Potem dała jej parę szklanych[10], najładniejszych na świecie pantofelków. Czary, CzasGdy Kopciuszek pięknie przystrojona wsiadła już do powozu, matka chrzestna ostrzegła ją, by w żadnym razie nie wracała po północy. Powiedziała jej, że jeśli zostanie na balu choć przez chwilę dłużej, jej powóz zamieni się na powrót w dynię, konie w myszy, lokaje w jaszczurki, a jej stare ubranie powróci do dawnej postaci. Dziewczyna obiecała swej chrzestnej matce, że nie zapomni opuścić balu, nim nastanie północ. Wyruszyła zatem na bal, nie posiadając się[11] z radości. 34Królewicz, którego powiadomiono, że właśnie przybyła wielka księżniczka, której nikt z obecnych nie znał, pobiegł ją powitać. Podał jej rękę, gdy wysiadała z powozu, i zaprowadził do sali, gdzie zgromadzili się wszyscy goście. UrodaGdy weszła do sali balowej, nagle zapadła głęboka cisza, tańce ustały, skrzypce grać przestały. Wszyscy zapatrzyli się na nieznaną nikomu pannę o wspaniałej urodzie. Zewsząd dochodził jedynie pełen podziwu szmer: „Ach, jakże ona jest piękna!”. Nawet sam król, w podeszłym już przecież wieku, nieustannie na nią patrzył i mówił cicho do królowej, że dawno nie widział tak uroczej osoby. Wszystkie panie chciały przyjrzeć się z bliska jej włosom i szatom, aby następnego dnia mieć podobne, jeśli tylko uda im się znaleźć równie wyszukane tkaniny i wystarczająco zręcznych rzemieślników. 35Królewicz posadził ją na honorowym miejscu, a potem zaprosił do tańca. Tańczyła z tak nieopisaną gracją[12], że wprawiło to wszystkich w jeszcze większy podziw. Przyniesiono wykwintny posiłek. Ale królewicz nie tknął go nawet, tak bardzo był bowiem oczarowany widokiem Kopciuszka. Ona tymczasem poszła usiąść ze swymi siostrami. Rozmawiała z nimi, zasypując je tysiącem uprzejmości, dzieliła się też pomarańczami i cytrynami, którymi poczęstował ją królewicz. Siostry bardzo to wszystko dziwiło, gdyż zupełnie jej nie poznały. Kiedy tak ze sobą gawędziły, Kopciuszek usłyszała, jak zegar wybija za kwadrans[13] dwunastą. Natychmiast więc z szacunkiem pokłoniła się wdzięcznie towarzystwu i oddaliła się tak szybko, jak mogła. 36Po powrocie do domu udała się do swej matki chrzestnej i podziękowawszy jej, powiedziała, że następnego dnia chciałaby znów pójść na bal, ponieważ królewicz bardzo ją o to prosił. Gdy zajęta była opisywaniem matce chrzestnej tego wszystkiego, co wydarzyło się na balu, dwie siostry załomotały do drzwi. Kopciuszek pobiegła im otworzyć. 37— Jakże długo was w domu nie było! — powiedziała do nich, ziewając, przecierając oczy i przeciągając się tak, jakby dopiero co się obudziła. A przecież, odkąd się rozstały, ani przez chwilę wcale nie chciało się jej spać! 38— Ach, gdybyś przyszła na bal — powiedziała jedna z sióstr — nie nudziłabyś się: była tam najwspanialsza z księżniczek, najpiękniejsza, jaką kiedykolwiek widziano; wyświadczyła nam tysiąc uprzejmości, dała nam też pomarańcze i cytryny. 39Kopciuszek, z trudem powstrzymując śmiech, zapytała siostry o imię księżniczki. One zaś odpowiedziały, że imię tajemniczej księżniczki nie jest nikomu znane i że królewicz bardzo tego żałuje, i że dałby wszystko na świecie, aby dowiedzieć się, kim ona jest. Kopciuszek uśmiechnęła się i powiedziała do nich: 40— Czy jest aż tak piękna? Mój Boże, jakże jesteście szczęśliwe! A czy ja nie mogłabym jej zobaczyć? Panienko Trajkotko, proszę mi pożyczyć swój strój w kolorze żółtym, który nosi panienka na co dzień. 41— Jakże to? — odparła siostra Trajkotka. — Jeszcze czego! Pożyczać strój tak szpetnemu Kopciuchowi? Chyba bym na głowę upadła! 42Kopciuszek jednak spodziewała się tej odmowy i w sercu cieszyła się z niej. Prawdę mówiąc, znalazłaby się w sporym kłopocie, gdyby siostra zechciała jednak pożyczyć jej swoją suknię. 43Zabawa, Czas, Czary, StrójNastępnego dnia obie siostry znowu poszły na bal, a wraz z nimi Kopciuszek, lecz tym razem jeszcze piękniej przystrojona niż za pierwszym razem. Królewicz nie odstępował jej na krok i wciąż mówił do niej czułe słówka. Młoda dama nie nudziła się wcale i zapomniała, co nakazała jej chrzestna matka. Nagle, na dźwięk pierwszego uderzenia zegara zrozumiała, że to bije północ, choć przed chwilą myślała, że jest nie później niż jedenasta. Natychmiast więc wstała i pomknęła lekko jak sarna. Królewicz pobiegł za nią, lecz nie udało mu się jej złapać. Ona zaś zgubiła jeden ze swych szklanych pantofelków, który królewicz podniósł ostrożnie z ziemi. 44Kopciuszek przybyła do domu mocno zdyszana, bez karocy, bez lokajów, w lichym ubraniu. Z całej niedawnej wspaniałości nie pozostało nic prócz jednego pantofelka, takiego samego jak ten, który zgubiła na balu. Pytano stojących przy bramie strażników, czy nie widzieli wychodzącej z pałacu księżniczki. Oni jednak odpowiedzieli, że nie widzieli nikogo prócz młodej dziewczyny, bardzo nędznie ubranej, wyglądającej raczej na chłopkę niż na szlachetną panienkę. 45Kiedy jej dwie siostry wróciły z balu, Kopciuszek zapytała, czy dobrze się bawiły i czy była tam znowu ta sama urocza dama, co poprzednio. Powiedziały jej, że tak, ale że Strój, Przebranie, Przemianauciekła, kiedy nastała północ, i to tak szybko, że zgubiła jeden ze swych szklanych, najpiękniejszych na świecie, pantofelków. Powiedziały jej też, że królewicz podniósł go i wpatrywał się weń przez całą resztę balu. Z pewnością jest bardzo zakochany w pięknej osobie, do której ów pantofelek należał. 46Nie skłamały, bowiem kilka dni później królewicz kazał ogłosić, zwołując wszystkich odgłosem trąbki, że poślubi tę, której stópka pasować będzie do pantofelka. Zaczęto go więc przymierzać księżniczkom, potem księżnym i pannom z całego dworu, na próżno jednak. Zaniesiono go także dwóm siostrom, które robiły wszystko, aby włożyć stopę do pantofelka, ale żadna z nich nie była w stanie tego zrobić. 47Kopciuszek, która przyglądała się ich usiłowaniom i rozpoznała swój pantofelek, roześmiała się i powiedziała: 48— A może i ja zobaczę, czy będzie na mnie pasował? 49Siostry parsknęły śmiechem i zaczęły z niej kpić. Lecz szlachcic, który przymierzał pannom ów pantofelek, przyjrzał się bacznie Kopciuszkowi. Widząc zaś, że jest ona bardzo piękną panienką, powiedział: 50— Słusznie, tak trzeba! Mam rozkaz dać do przymierzenia pantofelek każdej dziewczynie. 51Kazał Kopciuszkowi usiąść, a już po chwili ujrzał, podstawiając do jej małej stópki pantofelek, że wsuwa się bez trudu i pasuje jak ulał. Zdumienie obu sióstr było ogromne, lecz stało się jeszcze większe, gdy Kopciuszek wyciągnęła z kieszeni drugi mały pantofelek i włożyła go na swą drugą stopę. Wtedy pojawiła się chrzestna matka Kopciuszka, która, dotknąwszy różdżką jej ubrania, uczyniła je piękniejszym od wszystkich innych strojów. 52Wówczas dopiero obie siostry rozpoznały w Kopciuszku ową piękną pannę, którą widziały na balu. Rzuciły się do jej stóp, aby prosić o przebaczenie za wszystkie krzywdy, które jej wyrządziły. Kopciuszek kazała im wstać z kolan. Potem ucałowała je i oświadczyła, że wybacza im z całego serca i prosi tylko, aby od teraz zawsze ją kochały. 53Zaprowadzono ją do królewicza ubraną w te same przepiękne szaty: on zaś odkrył, że jest jeszcze urodziwsza, niż mu się wcześniej wydawało. Kilka dni później poślubił ją. Kopciuszek, która była równie dobra, jak piękna, pozwoliła swym dwóm siostrom zamieszkać w pałacu. Jeszcze tego samego dnia wydała je również za mąż za dwóch dostojnych dworzan królewskich. Morał „Bezcennym skarbem jest piękno kobiety, 55Ono nikomu znudzić się nie zdoła; Powab i urok to jednak zalety Prawdziwie cenne, warte więcej zgoła” — Mówiła matka chrzestna do Kopciuszka. Dzięki tym radom, strojna w czar wrodzony 60Królową stała się biedna dziewuszka. (Z historii morał ten jest wywiedziony). Nadobne Panie, nie koafiur[14] czarem Ani kosztowną suknią serca się zdobywa, Wdzięk bowiem najcenniejszym wróżek darem: 65Z nim masz, co zechcesz — bezeń[15] na wszem zbywa[16]. Inny morał OpiekaDowcip, odwagę mieć, rozsądek, a jeszcze Przy tym w familii[17] zrodzić się najlepszej, Talentów moc posiadać z łaski Nieba — Zalety wielkie to bez wątpliwości; 70Lecz choćby nawet człek je miał, to przecie Aby pomyślny los zapewnić sobie w świecie, Być docenionym, wielce mu potrzeba Chrzestnych ojców lub matek rady i miłości. Komentarze sameQuizy: 34 Udało mi się wszystkie Odpowiedz Za pierwszym razem. Fajny quiz💙 Odpowiedz Za pierwszym raze! Fajny quiz❤️ Odpowiedz Wszystkie za 1 razem. Fajny quiz💜💙💜 Odpowiedz2 Za drugim razem😉 Odpowiedz2 Wszystko dobrze😃 Odpowiedz2 Za drugim razem. Miałam wszystkie oprócz ostatniej (i sama nie wiem, dlaczego wybrałam tą absurdalną odpowiedź, ale jakoś tak wyszło 😄😄😄) Chłopców z ulicy Pawła dosłownie kiedyś kochałam, Anię uwielbiam, lecz Akademia Kleksa, to NAJGORSZA LEKTURA JAKĄ CZYTAŁAM KIEDYKOLWIEK! Odpowiedz2 Opis książki O jeden diament za daleko Miłość, ślub i diamenty – wszystko pasuje? Nie tym razem! Majka już niedługo zostanie świadkową na ślubie swojego brata. Uroczystość zapowiada się nieziemsko! Tylko panna młoda zżerana stresem jest trudna do zniesienia, bo chciałaby, żeby wszystko było idealne. Sprzeczki z przyszłą bratową to nie jedyny kłopot Majki. Jej konto bankowe świeci pustkami, a portfele przyjaciół wcale nie wyglądają lepiej. W żartach wspólnie planują napad na jubilera. Kilka dni później o dokładnie takim włamaniu będą pisały wszystkie gazety… Czy któryś z przyjaciół Majki naprawdę posunął się tak daleko? #1 Książka Już dawno w naszym piątkowym DO KAWY nie było książki, która zachwyciła nas tak bardzo:) „Miejskie ogrodnictwo” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana ogrodnictwa. Czy można uprawiać jedzenie w mieście? Oczywiście! Własne plony możesz mieć nawet na tarasie czy balkonie. Autorki książki- Kasia Basiewicz i Dominika Krzych stworzyły wspaniały poradnik, który wprowadza czytelnika w zielony świat i daje wiele cennych wskazówek. Od czego zacząć? Ile kosztuje ogrodnictwo? Jakie warzywa mogę hodować w mieście? Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi w tej książce:) Wszystko napisane w niezwykle prosty i przystępny sposób, ułatwi pracę każdemu początkującemu ogrodnikowi. Pasja oraz niesamowita charyzma jest widoczna na każdej stronie książki:) Autorki to wspaniałe kobiety, których serca wypełnione są miłością do warzyw. Przekonajcie się sami. Serdecznie polecamy. źródło: #2 Muzyka Tord Gustavsen to norweski pianista. Jego najnowszy album „Opening” to inspirowane chorałami, pieśniami ludowymi, muzyką gospel oraz jazzem nowe spojrzenie na muzykę wykonywana przez trio. Album nagrany we współpracy z kontrabasistą Steinarem Raknesem oraz perkusistą Jarlem Vespestadem. Rezultatem są wspaniałe dźwięki, improwizację, a także innowacyjne podejście do dźwięków. Polecamy ten album. źródło: #3 Teatr/ kino W tym tygodniu polecamy Wam film pt. „Córka”. Główna bohaterka- Leda, wybiera się na wakacje do Grecji. W planach ma zupełny relaks- czytanie książek, wypoczynek na plaży. Spokój zakłóca jednak przybycie na wyspę bardzo ekscentrycznej rodziny. Uwagę Ledy przyciąga młoda kobieta, która opiekuje się kilkuletnią córką. Jej trudy wychowawcze przywołują wspomnienia z przeszłości, z którymi musi się w końcu zmierzyć. Dramat wyreżyserowany przez znakomitą Maggiee Gallenhaal. Kino pełne emocji oraz ważnych przesłań. Serdecznie polecamy. źródło: #4 Miejsce z klimatem Czy lubicie niespodzianki? A co powiecie na kolacje niespodziankę? Ale nie taką zwyczajną. Kolacja niespodzianka w zupełnej ciemności. I co najciekawsze kompletnie nie masz wpływu na menu? Zaciekawieni?:) Już wyjaśniamy. W Poznaniu w restauracji o nazwie „Dark Restaurant” możecie zjeść kolację w kompletnej ciemności. Danie, które otrzymacie, także będzie niewiadomą- szef kuchni po krótkiej rozmowie przygotuje coś specjalnie dla waszego podniebienia. Dopiero po skończonej kolacji dowiecie się, co mieliście okazję kosztować. Dla niektórych może to być zbyt szalone, ale uwierzcie nam- zwolenników nie brakuje, a stoliki trzeba rezerwować nawet z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Najlepiej przekonajcie się o tym osobiście. Więcej informacji znajdziecie TUTAJ. źródło: #5 Miejsce w sieci Jeśli tęsknicie już za wakacyjnymi podróżami, zwiedzaniem i poznawaniem nowych rzeczy to mamy dla Was idealny pomysł. Zabieramy Was dziś wirtualnie do Gdańska na zwiedzanie muzeów. Poprzez stronę Wirtualne Muzeum Gdańsk możemy wybrać się na spacer po Dworze Artusa, Muzeum Bursztynu czy Ratuszu Głównego Miasta. Warto zajrzeć na stronę także planując swoje letnie wyprawy. Polecamy serdecznie. #6 Relaks O zaletach jogi pisaliśmy już wiele razy. Relaksuje, wycisza i nadaje równowagę. Jeśli chcielibyście doświadczyć niezwykłych warsztatów z jogą nad morzem, to zajrzyjcie na stronę Yoga Compass. Znajdziecie tam ofertę warsztatów, które odbędą się już na początku kwietnia. Kto potrzebuje odrobiny wyciszenia? :) źródło: Pandemia. „Księgi Jakubowe” i „Apetyt na miłość”. Kuba i Szanghaj. Stan podróży i stan zasiedzenia w naszym rodzimym piekiełku. Magia plastiku i magia markowej odzieży. To wszystko miesza się w arcywybuchową mieszankę w najnowszym zbiorze felietonów Doroty Masłowskiej. Na początku przyznam się do czegoś – nie przepadam za felietonami. Czytam je sporadycznie, a one w zamian prędko wyparowują mi z pamięci tak skutecznie, jakby żaden akt lektury się nie odbył. Nie mam nic do felietonów, po prostu brakuje między nami chemii. Jest jednak jeden wyjątek – felietony Doroty Masłowskiej. Kilka lat temu sięgnąłem po jej Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu. W tekstach składających się na ten tom Masłowska analizowała „kulturę okropną” czyli popkulturę. Znalazło się tam miejsce dla „Kuchennych rewolucji”, „Big Brothera”, „Azja Express”, „Trudnych spraw”, disco polo czy nawet „Dynastii”. Choć twórczość Doroty Masłowskiej już wówczas znałem i lubiłem, zdradzę, że podchodziłem do lektury z pewnymi oporami. Sądziłem, że będzie to książka do natychmiastowego zapomnienia. Tym większym zdumieniem był mój absolutny zachwyt. Błyskotliwość tych tekstów, celność diagnoz społecznych i kulturowych, cięty dowcip, kapitalne zabawy językowe – to wszystko absolutnie mnie kupiło. Cóż, nie posiadałem się z radości, gdy ukazała się zapowiedź drugiego tomu felietonów. Wiele się spodziewałem – a Dorota Masłowska nie zawiodła moich oczekiwań. Gwoli uczciwości wypada dodać pewien dopisek na marginesie – myślę, że określenie „felieton” nie do końca pasuje do tych tekstów, to nazwa raczej umowna. Bliżej im może do esejów, silnie naznaczonych indywidualnością autorki. Tak jak w poprzednim tomie, wbrew pozorom nie wszystko dotyczy tu popkultury – mam wręcz wrażenie, że jest tu jej znacznie mniej. Pojawia się „Apetyt na miłość”, owa współczesna realizacja archaicznej „Randki w ciemno”. Masłowska nie chce się zaangażować, a jednak producenci programu o tę chęć nie pytają („I znowu cała do bólu przewidywalna choreografia bingu: najpierw jeden przypadkiem zobaczony podczas świąt odcinek, gdy myślę sobie: (…) czysta potworność i zwyrodnialstwo, podajże mi Księgi Jakubowe, gdzie moja zakładka? O tu, już jestem na 4 stronie… Ale mimochodem następnego dnia drugi odcinek, potem jakoś trzeci… I już łapię wiatr w żagle, i płynę, płynę, i już trach bum trach, nie wiem kiedy oglądam wszystkie odcinki pięciu sezonów”). Nieoczekiwanie okazuje się, że ten program „to nie tylko pasjonujące badania terenowe na temat „ Miłość 21wieku/ oczekiwania/fantazje/desperacje”. To także swoisty bestiariusz Polaków. A może wielkie kompendium ich handmadowych autokreacji? Plus jak zawsze w TVN-ie: najnowsze trendy, błędy językowe i patologie”. Co poza programami telewizyjnymi? Reminiscencje z podróży na Kubę, do zupełnie innego świata niż ten, w którym autorka Wojny polsko-ruskiej obraca się na co dzień. Pełen ironii, ale niezwykle trafny obraz działalności Poczty Polskiej, słusznie prześmiewczy, ale zakończony niesamowitą literacką puentą. Portret Gruzina-mitomana. Felieton niby o kursie szycia, a tak naprawdę o dyktaturze sklepów odzieżowych, której podlegamy. Autorka zwraca uwagę, że często kupujemy ubrania, aby przebrać się za kogoś kim najbardziej nie jesteśmy. Tymczasem ubrania „Szyte za ułamki centów, nie mają właściwie żadnej realnej wartości. Tej ostatniej nabierają, dopiero gdy ktoś dopisze do nich marketingową baśń, podinscenizuje ją, puści stosowną muzykę i chmurę perfum. Albo chociaż umiejętnie o nich opowie; słowami jak zaklęciami nada im cechy, których być może wcale nie posiadają. Hokus-pokus – i oto woda szytych w Bangladeszu za bezcen szmatek zamienia się w cenne wino NAJNOWSZEJ KOLEKCJI”. Najdłuższym felietonem w tej książce jest ten poświęcony pobytowi Masłowskiej na stypendium w Szanghaju. Przejmujący – choć oczywiście felietonowo sarkastyczny – jest portret prowizorycznej międzynarodowej rodziny stypendystów-pisarzy dzielących to samo miejsce i czas, tę samą samotność, wyrzucenie z orbity znajomych światów prosto w sytuację sztuczną, nierzadko absurdalną: „Chwilami zdaje się, że gramy w jakimś Netfliksie o pisarzach („błyskotliwy/prześmiewczy/komedia pomyłek”). Serialu napisanym w strasznym życzeniowym angielskim, będącym sumą błędów, kalk i klisz, pomyłek i złej wymowy każdego z nas, angielskim równającym do najsłabszego użytkownika. Każdy wnosi do niego swój niepowtarzalny profil; każdy degraduje go na swoją modłę; każdy po swojemu wykręca i kontaminuje pojęcia. W swoim kraju najmądrzejsi w całej wsi, mistrzowie słowa, właściciele języka, szlifujący tylko większą i większą jego precyzję. Tu nagle mówimy z bożą pomocą rzeczy mniej więcej OBOK tego, co chcemy powiedzieć. (…) Nie wiem, czy ktoś chciałby oglądać ten serial”. Ta serialowa fantasmagoria kończy się świetną pisarską refleksją: „Ale rzeczywistość rezydencji literackiej jest też nienetfliksowalna z innych względów: jest coś fundamentalnie nieprawdziwego w pisarzach mnogich, pisarzach stłoczonych. To społeczny oksymoron; statystyczne nieprawdopodobieństwo. Pisarstwo to projekt solowy i każdy z nas, przez lata przyzwyczajony do losu the only writer in the village doświadcza na rezydencji tego dziwnego rozmnożenia, skolektywizowania. Rozpowszechnienia i umasowienia tej kondycji, w którą zdawałoby się wpisane są odosobnienie, izolacja, pewna osobność. Nie twierdzę, że koniecznie chodzi tu o aspołeczność, bo przecież pisarze, jak to ludzie, bywają różni (…). Jednak ostatecznie do tej pracy chodzi się bardzo samemu. Tłum pisarzy, kolonia pisarzy, banda, orkiestra pisarzy to sytuacja sztuczna, niewystępująca w przyrodzie”. Nie mogło też zabraknąć felietonów poświęconych pandemii. Masłowska opisuje niedawne zdarzenia w sposób barwny, przejmujący i pełen głębi – łatwo można się w tym odnaleźć, łatwo przypomnieć to, w czym większość z nas uczestniczyła: jak na przykład panika zakupowa, która wybuchła razem z pandemią, szał maseczkowy. Często te scenki rodzajowe prowadzą do refleksji ogólnych – choćby o naturze konsumpcjonizmu: „Kapitalizm, konsumpcjonizm, te wszystkożerne potwory nowotwory mają sataniczną właściwość przetwarzania w produkty i sprzedawania nam wszystkiego, nawet braku, nawet niczego. Jeśli nie będzie już nic, to będą pakować nic i wciskać nam jako Supermodne Nic do Posiadania Niczego, będzie Nic w wersji podstawowej i Nic Premium, Nic Molekularne i Nic Funkcjonalne, a Natalia Siwiec będzie pozowała z Niczym wysadzanym brylantami na Bali, trzymając je między piersiami. Najpierw będziemy się z tego podśmiewać, potem pomyślimy: a może coś w tym jest? Może to nie jest wcale takie głupie? Kupimy sobie małe Nic na próbę, „bo wszyscy mają”; nic bardzo ciekawego, takie nic, jak i tak już mieliśmy, ale może coś w tym jest. „Kupisz trochę Niczego?” – będę mówiła w piątek wieczorem. Na bazarach staną budki z Niczym z Niemiec, z większą zawartością Niczego w Niczym, bo wiadomo, że polskie zawsze jakieś wybrakowane, do polskiego Niczego dadzą zawsze czegoś tam mniej. Minimalistyczne nic ze Skandynawii – maksymalnie proste i klarowne w designie. „Kremy z Nanokomórkowym Niczym – ten ze szczególnie dużą dawką zredefiniuje cerę. Cena? Dobra!”. Można tę fantazję podbijać bez końca, bo wszyscy doskonale wiemy, jak działają sztucznie rozbudzane i kreowane w nas potrzeby, jak działają wciskany nam jako „szeroki wybór” nadmiar, frustrująca nadpodaż opcji, produktów, bodźców, atrakcji, seriali i filmików”. Najchętniej analizowałbym Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu 2 felieton po felietonie, ale wówczas zabrałbym wam wiele z przyjemności samodzielnego odkrywania tej literatury. Chylę czoła przed piórem Doroty Masłowskiej, przed jej władzą nad słowem, która przekłada się na swoistą władzę nad światem. Ta książka to jej kolejny sukces A zakończę cytatem wieńczącym jeden z felietonów: „i ciągle tyle mojego, że potrafię to wszystko opisać”. O tak, naprawdę potrafi! Źródło cytatów: Dorota Masłowska, Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków grafiki: i

lektura ktora pasuje do wszystkiego